czwartek, 11 grudnia 2014

wpadka. tudzież wtopa.

wieści domowe:
OsobistyMąż podbiegłszy z impetem do okna, wdepnął w garnek z olejem po frytkach,
któren to olej miał się wystudzić.
w efekcie po kuchni można było ślizgać się na kapciach, a ściana... no cóż, wymaga odświeżenia,
jak to my, kobiety, eufemistycznie nazywamy remont z burzeniem ścian włącznie.

ponadto zjadłabym malin.
najlepiej prosto z krzaka.

11 komentarzy:

  1. cha cha :)) u moich rodziców taki ślad na ścianie ciągle przebija mimo odświeżeń:)) zasłonili w końcu lodówką..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak ja zasłonię lodówkę, to zasłonię tym samym okno. chyba to nie jest dobry pomysł ;)

      Usuń
  2. z oburzeniem wszystkich ścian! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zlewałam wczoraj malinówkę... o matko, jak pachniało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo, taką z gąsiora? pędzoną osobiście? na spirytusie z Republiki Czeskiej? :)
      degustowałabym, oj taaak.

      Usuń
    2. Taką ze słoja, czynioną osobiście, na spiritusie z pobliskiego monopolowego oraz malin z hurtowni, ale smak wyszedł wybitny ;)

      Usuń
  4. Nie jestem kobieta, odswiezanie budzi u mnie mocny sprzeciw, wszystko we wnetrzu mi sie burzy, chociaz nie przeszkodzilo mi to wlasnorecznie zerwac tapet calkiem niedawno zreszta:)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję Wam za każde słowo. słowo daję ;)

komentarze moderuję po 5 dniach od wpisu dla wygody własnej, inaczej się pogubię :)