niedziela, 30 listopada 2014

wybory samorządowe, czyli o laniu wo...sku.

z wieści pokładowych: oprócz tego, iż nie mówię, doszedł mi katar
i to w paskudnej formie ciekłej.
100 chusteczek wyszarpywanych z kartonika zużyłam szybciej niż
przewidziałam, więc raczę się teraz papierem toaletowym, SIC!

oraz przebieram nogami, gdyż żyję drugą turą wyborów.
pierwszą też żyłam, bowiem MamaRodzona zamieszana była w całość
bezpośrednio, z pozytywnym skutkiem zresztą (ukłony!).
ja tymczasem zasilałam komisję, w efekcie czego w lokalu przebywałam
od 5.45 rano do 5.30 dnia następnego, z półgodzinną przerwą na obiad.
przy liczeniu kart utraciłam linie papilarne, przy liczeniu głosów nabawiłam się zaćmy.

a teraz już oddalam się celem lania wosku.
mam klucz i świeczkę z Ikei o zapachu panna cotta.
jutro Wam powiem o mojej świetlanej przyszłości.

sobota, 29 listopada 2014

"na świętego Andrzeja trza kożucha dobrodzieja".

lubię listopad. etymologicznie zwłaszcza.
i nawet się z nim zaprzyjaźniłam.
on mi rozdawał długie wieczory z herbatą, książką i kocem,
ja w zamian robiłam mu malownicze zdjęcia.

aż przytargałam do domu zapalenie krtani.
więc dziś nie będzie lania wosku i innych chińskich ciasteczek,
dzisiejszy wieczór sponsoruje: modafen, thiocodin, syrop prawoślazowy oraz alpa.
prosto z Czech.

środa, 26 listopada 2014

raz dwa trzy.

bardzo chciałam nazywać się szklana ćma - adres zajęty.
ćma barowa (na cześć Charlesa Bukowskiego) też zajęte.
turkusowa sowa również, stąd szara sukienka.
zasadniczo lubię i szarości, i sukienki.

po kilku miesiącach odpoczynku, okazało się, że jednak jestem uzależniona od liter.
to raz.

owszem, pisałam czasem, ale w pracy. służbowo to się nie liczy, bo nie wnosi żadnych głębokich treści. ani w życie moje, ani w życie adresatów.
to dwa.
uprzedzając oczekiwania czytelników, tu też nie spodziewałabym się jakichś wyżyn intelektualno-stylistycznych.
to trzy.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Henri de Toulouse-Lautrec

dzisiejsze logo google przypomniało mi o (nie)istnieniu tego artysty.
malarz, grafik, plakacista.
arystokratyczny karzeł. dosłownie.
zgubił go alkohol oraz kobiety łatwe, lekkie i przyjemne. głównie z Moulin Rouge.
od którejś z nich dostał w prezencie kiłę.
zmarł, mając 36 lat.

jego prace można obejrzeć tutaj: http://www.toulouse-lautrec-foundation.org/

ja natomiast pokażę fotografię, prawdopodobnie metaforę życia paryskiego artysty,
mimo iż na zdjęciu jest ktoś zupełnie inny.

    fot. Diane Arbus

sobota, 22 listopada 2014

przeprowadzka

22 listopada mija 150. rocznica urodzin Andre Gide'a, który kiedyś powiedział:
"Jeśli chcesz, możesz pisać po pijanemu, ale bądź na czczo, kiedy będziesz to czytał".

22 listopada to chyba dobry dzień, by znów zacząć pisać.