niedziela, 22 lutego 2015

Oscary 2015.

Oscary śledzę od kilku lat. nie zawsze rozumiem nominacje, nie zawsze zgadzam się z werdyktami. 
tegoroczne w większości obejrzałam.
powiem krótko o dwóch.
nieanglojęzyczne potężne kandydatury.
czarno-biała "Ida" Pawła Pawlikowskiego - niezwykle estetyczna, statyczna i polska 
oraz rosyjski "Lewiatan" - dosadny w obrazie, alegoryczny w treści, monumentalny i epicki. 
tąpnął mną zdecydowanie bardziej. 
jeszcze nie wiem, jak zareaguje na premierę sam Putin, ale mam nadzieję,
że to właśnie twórca "Lewiatana", Andriej Zwiagincew, odbierze dziś w nocy statuetkę w Los Angeles.

to dzieło bezwzględne, pewnie dlatego absolutne.






czwartek, 19 lutego 2015

przegląd świąt lutowych.

kiedy mnie nie było, ucztowałam rozmaite święta kalendarzowe.
czasem prywatnie, czasem służbowo.
i tak w kolejności (nie)alfabetycznej był tłusty czwartek (pączków zjadłam niewiele,
ponieważ spośród wszystkich słodyczy najbardziej lubię śledzie).
dzięki temu nie musiałam robić 100 pompek, 200 przysiadów i 300 skłonów wraz z Ewą Chodakowską.

później były walentynki. spędziłam je w pracy, oglądając dość słaby spektakl w wykonaniu aktorów dwóch.
(mam dylemat, czy wystawiać im recenzję w niepochlebnym tonie, czy chłopaków oszczędzić).
od MężaMegoNieromantycznego nie otrzymałam wiklinowego kosza herbacianych róż,
ani zwiewnej bielizny w kolorze młodego wina, ani choć kartki z obfitym sercem
i fikuśnym napisem miłosnym w wersji anglojęzycznej.
i vice versa zresztą, bo nie obchodzimy, nie lubimy, kochamy się codziennie (mniej lub bardziej zresztą) ;)

ostatki spędziłam w domu, nieświadoma że są.
no cóż, taka ze mnie przebojowa babka.

popielec.
tak tak, głowę sypię sobie popiołem, obiecując, że częściej będę tu gościć.









piątek, 6 lutego 2015

chłopięce hobby, a domowe lobby.

MążOsobisty w ramach dnia wolnego od pracy, postanowił ów dzień spędzić po męsku.
wraz z kolegami wybrał się na go-kar-ty. w trampkach się wybrał i bez kominiarki,
chroniącej szyję od zawiania. a zawiać, owszem, mogło, gdyż tory wyścigowe
znajdują się na terenie nieczynnego, nieogrzewanego, częściowo zadaszonego
zakładu włókienniczego w Republice Czeskiej.

wrócił przemarznięty do samych gaci, z obitym żebrem na domiar.

nie może kichać, ani śmiać się wniebogłosy.
nie może też podobno swobodnie oddychać.
oczywiście nie może też tańczyć ze mną nago na dywanie.
leży na prawym boku, przy próbie obrotu, sapie jak lokomotywa z wiersza Juliana Tuwima
i generalnie jest nieprzydatny.

przydatny okazał się za to ketonal.
w żelu.