piątek, 6 lutego 2015

chłopięce hobby, a domowe lobby.

MążOsobisty w ramach dnia wolnego od pracy, postanowił ów dzień spędzić po męsku.
wraz z kolegami wybrał się na go-kar-ty. w trampkach się wybrał i bez kominiarki,
chroniącej szyję od zawiania. a zawiać, owszem, mogło, gdyż tory wyścigowe
znajdują się na terenie nieczynnego, nieogrzewanego, częściowo zadaszonego
zakładu włókienniczego w Republice Czeskiej.

wrócił przemarznięty do samych gaci, z obitym żebrem na domiar.

nie może kichać, ani śmiać się wniebogłosy.
nie może też podobno swobodnie oddychać.
oczywiście nie może też tańczyć ze mną nago na dywanie.
leży na prawym boku, przy próbie obrotu, sapie jak lokomotywa z wiersza Juliana Tuwima
i generalnie jest nieprzydatny.

przydatny okazał się za to ketonal.
w żelu.

11 komentarzy:

  1. mężowi plasterek na usta, sobie zatyczki do uszu i życie znów nabierze rumieńców

    OdpowiedzUsuń
  2. współczuję! nie ma nic gorszego jak chory mąż. hm.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozbawiałabym do upadłego. Żeby dobrze czuł te żebra, niemota, i zapamiętał to uczucie zanim ponownie wybierze się na go-kar-ty. Ot co!

    OdpowiedzUsuń
  4. niemożność nagich tańców na dywanie jest dojmująco przykra:))

    OdpowiedzUsuń
  5. ubawiłam się jak niewiemco )))) z przypadłości męża )))
    ekh

    teatralna

    OdpowiedzUsuń
  6. Z cudzego nieszczescia smiac sie nie wypada ale... :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Twój język!
    I przypomniał mi się mój mąż na ostatniej imprezie u znajomych, gdzie odświeżał figury z różnych sztuk walki, na które niegdyś chodził - z kolegą, który uczęszcza obecnie. Trunki nieco zmiękczyły ciało, więc obyło się bez kontuzji, ale koszula rozdarta! Dzieciaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też bardzo lubię ten cięty język. momentami przypomina mi Chustkę :)

      Usuń

dziękuję Wam za każde słowo. słowo daję ;)

komentarze moderuję po 5 dniach od wpisu dla wygody własnej, inaczej się pogubię :)