2 dni prezentacji + 3 dzień gala.
w tym czasie przesłuchałam/obejrzałam 104 (słownie: stu czterech) uczestników:
wokal, recytacja, gra na instrumentach, taniec współczesny solo i grupowy, taniec ludowy,
balet, pantomima, małe formy teatralne.
wypiłam hektolitry herbat z termosu (bez cytryny, bo nie dali) i kilka filiżanek kawy (z mlekiem, bo dali),
zjadłam parę ciasteczek maślanych z cukrem, lukrowanych pierników i kakaowych rurek,
zużyłam wagon chusteczek higienicznych Regina (polecam, bo delikatne) oraz z kerfura (nie polecam, bo szorstkie),
ilość pastylek do ssania i psiknięć donosowych - niepoliczalna,
(pogubiłam się przy czwartym kichnięciu).
pod wieczór, kiedy już słaniałam się na łokciu, marszcząc przy tym bordowy obrus na stole,
i trącając koleżankę z Białorusi, niewiele do mnie docierało w zakresie słuchu (uszy zatkał mi katar, tak?).
zdałam się więc na narząd wzroku (nieidealny zresztą) i resztę oceniałam pod kątem walorów estetycznych.
o dziwo, obrady nie były burzliwe, mimo iż wielojęzyczne, i dość zgodnie obdzieliliśmy nagrody.
na gali głównie unikałam kamery obrotowej, chowając się za filarami.
Rudolf był już przecież w telewizji. podczas świąt!
nie, nie jestem jurorką "Mam talent" i nie nazywam się Agnieszka Chylińska.
Kuba Wojewódzki też nie.
w następnym odcinku opowiem Państwu, co trzymało mnie tam przy życiu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2015
(15)
- ► października (1)
-
▼
stycznia
(9)
- do kiedy powinna stać choinka, proszę księdza?
- Kalejdoskop Talentów.
- mój pierwszy raz.
- festiwal talentów a kondycja jurora, czyli dychoto...
- dzisiejszy wpis sponsoruje Biały Jeleń. lub dzika ...
- koniec "Małej Apokalipsy"...
- na zdrowie!
- teatrzyk turkusowa sowa ma zaszczyt przedstawić:
- happy new year.
nie będę konfabulowała, że wiem o co chodzi (tym bardziej, że dopiero wgryzam się w temat). już kiedyś cię podczytywałam, pamiętam, że pora była niegodna i chyba nawet świtało, dlatego nie powróciłam na twe łono, nie wiedziałam bowiem, gdzie urzędujesz. teraz jestem i witam się grzecznie, bo raczej już zostanę - więcej duchem niż ciałem, ale matka uczyli, że kulturem cza mieć.
OdpowiedzUsuńtak tak, kultura przede wszystkim :)
Usuńdziękuję za meldunek na mych włościach i zapraszam. faktycznie, czasem mnie nosi blogersko
i nie umiem usiedzieć w jednym miejscu, stąd te przeprowadzki ;)
podziwiam, z katarem to zakrawa na bohaterstwo, takie zmagania.
OdpowiedzUsuńorderu nie dali, niestety ;)
Usuń:)))) a szkoda :)
Usuńuwielbiam ten Twój żartobliwy ton. zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńw gruncie rzeczy do śmiechu to mi wtedy nie było, ale po czasie ironia wróciła ;)
Usuńmałe formy teatralne !! ??? no toś mnie zaintrygowała i więcej poproszę )))
OdpowiedzUsuńha, wywołałam wilka z lasu ;)
Usuńfestiwal był 3-dniowy. Polska. Rosja. Białoruś. Kazachstan.
zacne przedsięwzięcie!
Bardzo jestem tego ciekawa :)...
OdpowiedzUsuńhm, no to teraz mnie zaciekawiło...
OdpowiedzUsuńkimże jesteś skoroś tyle wycierpiała!