w wolnych sobotach kocham to, że roztaczają przede mną cudowną wizję wolnej niedzieli.
to zasadniczo mi wystarcza.
festiwal kaszlu i kataru jakby chyli się ku końcowi, nadal jednak popijam medykamenty
w smaku fatalne, jak większość leków rozpuszczalnych, typu coldrex, gripex, fervex.
przy przełykaniu nie pomagają nawet malownicze wspomnienia o minionym urlopie
w ciepłych krajach. nic a nic.
był u mnie Mikołaj, a jakże!
już wczoraj zresztą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czosnek!
OdpowiedzUsuńkurka, zapomniałam o tym darze natury!
Usuńoch, jak mogłaś!
UsuńLepiej, że falstart, niż AB (absolutny brak)
OdpowiedzUsuńa co racja, to racja.
UsuńChorobowe bale - festiwale - skąd ja to znam! Teraz jeszcze doszła córeczka.
OdpowiedzUsuńZdrowia!
mam wrażenie, że w naszym związku pełnię czasem rolę córeczki ;)
Usuńa co na to Mikołaj?
OdpowiedzUsuńprzepadł bez wieści. pewnie wróci. za rok.
Usuńgrzeczna dziewczynka to i Mikołaj był:)))))
OdpowiedzUsuńno baaa ;)
Usuń