sobota, 31 stycznia 2015

do kiedy powinna stać choinka, proszę księdza?

wizyta duszpasterska przebiegła szybko, sprawnie i bezdusznie.
ksiądz podczas modlitwy obrzucił okiem znawcy obrazy wiszące na ścianach
i zapytał kto w tym domu jest malarzem.
JA, pomyślałam w duchu świętym boże, po-ko-jo-wym.

krótka wiwisekcja, kim jesteśmy, co robimy, dokąd zmierzamy.
i dlaczego (na Boga!) nie ma nas w karcie parafian, no nic, uzupełnimy.
uzupełnił. wziął kopertę. poświęcił cztery kąty i wyszedł.
zostawiając ślady podeszwy w przedpokoju i niesmak odwiedzin w ustach.

ponadto.
wciąż nie rozebraliśmy choinki.


niedziela, 25 stycznia 2015

Kalejdoskop Talentów.

festiwal był międzynarodowy: Polska + blok wschodni.
poza paroma wyjątkami, w większości kategorii wypadliśmy dość blado, co jest smutne.
za to dzieciaki rosyjsko-białorusko-kazachstańskie to krasiwaje pieriełki!
mimo kataru po brodę, uśmiech nie schodził mi z japy, bowiem to, co one wyprawiały
ze swymi giętkimi ciałami, było niezwykłym połączeniem wdzięku, talentu i dyscypliny.
podobnież młodzież. odniosłam wrażenie, że część z nich urodziła się już w baletkach
a w miejscu kręgosłupa ma sprężyste gumy.

to był bardzo dobrze spędzony czas. nałykałam się kolorów i entuzjazmu.
powinno mi wystarczyć na kilka miesięcy.































poniedziałek, 19 stycznia 2015

mój pierwszy raz.

sprawa poważna, dziś przyjmuję księdza.
pierwszy raz w nowym mieszkaniu.
pierwszy raz sama.

/raz nie wpuściliśmy, bo nas zaskoczył. raz nas nie było/.

MamaRodzona wręczyła przechodni zestaw kolędniczy:
niklowany krzyż + niklowane świeczniki + drewniane kropidło (miotełka jakby z trocin?)
+ woda święcona w słoiku po majonezie marki Frubex =  K + M + B 2015.

gdy byłam mała, zawsze pokazywałam schludny zeszyt z religii, ochoczo śpiewałam kolędę (a capella!)
oraz grałam coś na pianinie, za co dostawałam aż 3 święte obrazki.
a dziś??? nie mam ani instrumentu, ani nawet kajetu.
czy temat zastępczy w postaci zimy, co w tym roku nie dopisuje, będzie dobry?

p.s. przepraszam, że zawiodłam niektórych czytelników tytułem.
większość pewnie spodziewała się subtelnej opowieści pod znakiem:
za oknem ciemność. w pokoju półmrok. muzyka w tle. ściany w pasy. pościel w romby.
ona i on. nadzy. lekko zawstydzeni, mocno spragnieni.

wtorek, 13 stycznia 2015

festiwal talentów a kondycja jurora, czyli dychotomia.

2 dni prezentacji  + 3 dzień gala.
w tym czasie przesłuchałam/obejrzałam 104 (słownie: stu czterech) uczestników:
wokal, recytacja, gra na instrumentach, taniec współczesny solo i grupowy, taniec ludowy,
balet, pantomima, małe formy teatralne.
wypiłam hektolitry herbat z termosu (bez cytryny, bo nie dali) i kilka filiżanek kawy (z mlekiem, bo dali),
zjadłam parę ciasteczek maślanych z cukrem, lukrowanych pierników i kakaowych rurek,
zużyłam wagon chusteczek higienicznych Regina (polecam, bo delikatne) oraz z kerfura (nie polecam, bo szorstkie),
ilość pastylek do ssania i psiknięć donosowych - niepoliczalna,
(pogubiłam się przy czwartym kichnięciu).

pod wieczór, kiedy już słaniałam się na łokciu, marszcząc przy tym bordowy obrus na stole,
i trącając koleżankę z Białorusi, niewiele do mnie docierało w zakresie słuchu (uszy zatkał mi katar, tak?).
zdałam się więc na narząd wzroku (nieidealny zresztą) i resztę oceniałam pod kątem walorów estetycznych.

o dziwo, obrady nie były burzliwe, mimo iż wielojęzyczne, i dość zgodnie obdzieliliśmy nagrody.
na gali głównie unikałam kamery obrotowej, chowając się za filarami.
Rudolf był już przecież w telewizji. podczas świąt!

nie, nie jestem jurorką "Mam talent" i nie nazywam się Agnieszka Chylińska.
Kuba Wojewódzki też nie.

w następnym odcinku opowiem Państwu, co trzymało mnie tam przy życiu.

sobota, 10 stycznia 2015

dzisiejszy wpis sponsoruje Biały Jeleń. lub dzika kaczka.

sprawa poważna, gdyż jestem poważną jurorką poważnego festiwalu.
tylko katar mam niepoważny.

co robić, Droga Redakcjo Samo Zdrowie?!
doradztwo czosnkowe niemile widziane, bowiem idę do ludzi
i wolałabym międzynarodowej komisji nie ochuchać.
proszę także nie sugerować mi obalenia szklanicy gorącego mleka z miodem,
gdyż na samą myśl żołądek podchodzi mi do gardła.

www.JakObudzicSiePiekna.com
www.NiezytNosaAzdrowiePsychiczne.pl
www.33sposobyNaKatarMokryIkaszelSuchy.eu

stała_czytelniczka_Waszej_rubryki.

p.s. wiekowa znajoma MamuśRodzonej radzi, by upchać do nosa mydliny z szarego mydła.
yyy.
toć przecież bańki mi pójdą. jeszcze nie tą stroną, co trzeba!

piątek, 9 stycznia 2015

koniec "Małej Apokalipsy"...

"Moje życie, albo cudze. Najpewniej jakieś wymyślone. Ulepione z lektur, niespełnień,
starych filmów, niedokończonych wojen, zasłyszanych legend, niewyśnionych snów.
Moje życie. Kotlet z białka i kosmicznego pyłu".

Tadeusz Konwicki 22.06.1926 - 7.01.2015.

gazeta.pl



























nie pojmowałam naiwności "Kroniki wypadków miłosnych", za to resztę Jego prozy łyknęłam
w liceum jednym haustem. jak środek nasenny.

czwartek, 8 stycznia 2015

na zdrowie!

po tym sylwestrze w pąsach i lansadach chyba znów mnie zawiało,
toteż północne życzenia pt. "dużo zdrowia" szybko straciły na ważności.
kiecka krótka, botek z odkrytym palcem, rajstopy a'la kabaretki: zachciało mi sie być Lizą Minnelli to mam!
katar mam! faza początkowa. upierdliwa wielce.

wystroiłam się na ten bal jak woźna w dzień nauczyciela, a konkursu na królową nie zrobili.
das ist skandal! jak mawiają piękni germanie.

a przedwczoraj, jak poszłam do koleżanko-sąsiadki blok niżej z winszowaniami noworocznymi,
to przyprowadził mnie do domu OsobistyMąż.
malinówka soplicowa, nalewka z bzu domowa oraz żółta gorzka żołądkowa.
wszystko w ilościach niby symbolicznych, ale na litość boską, kto miesza trunki w tym wieku?!
tzn. nie w XXI wieku, a w naszym wieku!

zdjęć sylwestrowych mamy sporo i tylko jedno normalne.








wtorek, 6 stycznia 2015

teatrzyk turkusowa sowa ma zaszczyt przedstawić:

szara_sukienka: idziemy dziś w orszaku Trzech Króli?
czytałam, że każdy, kto się zgłosi, otrzyma śpiewnik i koronę.
mąż_szarej_sukienki: koronę to ja już mam od trzech lat. cierniową.

kurtyna.

piątek, 2 stycznia 2015

happy new year.

starożytni górale gadajo, że jaki 1. stycznia, taki cały rok.
ja otóż tańczyłam, śpiewałam, śmiałam się i płakałam.
film oglądałam, książkę czytałam, rozmyślałam i pisałam.
to chyba źle u mnie nie będzie, co?

tymczasem cieszę się, że nic mi dziś nie dolega.
wobec sytuacji, gdzie większość przychodni w naszym kraju jest zamknięta,
musiałabym chyba udać się do weterynarza z pobliskiej wsi,
który jest specjalistą głównie od trzody chlewnej.

jutro powiem Państwu, dlaczego nie zostałam królową balu.